piątek, 22 listopada 2013

Uszka z grzybami na Wigilię

Otworzyłam dziś szafkę i czujne me oko wychwyciło grzyby zakupione jakiś czas temu (kto podejrzewał, że jesień tak pięknie obrodzi borowikami) Zobaczyłam, że niestety zostało im jakieś dwa tygodnie terminu przydatności. No cóż.... Na Wigilię mamy świeżo suszone zbiory obecnej jeszcze wśród nas jesieni, więc chwyciłam za grzyby "sklepowe" i postanowiłam potrenować klejenie uszek z grzybami.
Uwielbiam je po prostu.
Nie mogę sobie przypomnieć, czy Mama robiła je kiedykolwiek przy innej okazji niż Wigilia, myślę, myślę ale wychodzi mi, że jednak nie.... Dlatego ten smak jest taki wyjątkowy. Rozgryzasz uszko, zamykasz oczy i widzisz Dom, choinkę...... Moja Mama kiedy lepi uszka wigilijne, do kilku sztuk wrzuca monety 1-groszowe. Wszyscy zajadają barszcz bardzo ostrożnie i polują na uszko z pieniążkiem, które będzie zwiastować pomyślność i dobrobyt w nadchodzącym roku. Ja dziś zrobiłam wersję kryzysową - bez pieniędzy :-)
Bez miedziaków też pyszne!

Składniki:



  • Duża szklanka lub kubek ok. 300 ml grzybów suszonych
  • 2 nieduże cebulki
  • Masło klarowane do podsmażenia
  • Sól, pieprz
Ciasto: przepis znajduje się tutaj.

Tak naprawdę ta ilość ciasta będzie nieco za duża, ale można się pobawić z proporcjami i zrobić z około 3/4 składników.

Pierożki kleimy z mniejszych krążków niż pierogi, i zlepiamy razem
końce pierożka aż powstanie taki "koszyczek"

1/ Grzyby moczymy przez noc, ale jeśli zapomnimy to kilka godzin też powinno wystarczyć.


2/ Gotujemy w osolonej wodzie, ja gotowałam w tej samej, w / której się moczyły, przez około 25 minut na małym ogniu.


3/ Na patelni rozgrzewamy masło, wrzucamy pokrojoną cebulę, chwilę podsmażamy, a następnie dorzucamy do niej pokrojone grzyby. Wszystko razem podsmażamy przez chwilę, tak, aby praktycznie odparowała się woda.


4/ Całość przepuszczamy przez maszynkę, choć mnie się nie chciało jej montować i zrobiłam szybką akcję blenderem. Jeśli po tej akcji pojawi się jeszcze woda i farsz będzie bardzo mokry - odparowujemy jesczze chwilę na patelni (bez przesady, nie chodzi o to, żeby zrobić suche siano). Farsz nie może być zbyt mokry, żeby nie mokło nam ciasto w gotowych uszkach, które czekają na ugotowanie.


5/ Skoro o tym mowa: gotujemy kilka minut w osolonej wodzie.





Zalewamy przepysznym barszczem i nucąc wesołe kolędy zajadamy aż miło :-))))




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz