Kiedy usłyszałam o dynii, która po upieczeniu zamienia się w makaron nie bardzo umiałam sobie zwizualizować to cudo, ale postawnowiłam, że przy pierwszej nadarzającej się okazji kupię taki egzemplarz i będę testować.
Kupiłam:
Super sprawa. Makaron, zdrowy, lekki i bezglutenowy, jeśli akurat z glutenem komuś nie po drodze.
Z czym się to je?
Ano z czym się lubi.
Ja swoją zjadłam z pesto organicznym przywiezionym kilka tygodni temu z Włoch, z odrobiną parmezanu i świeżo zmielonym pieprzem.
Ale można jeść ze wszystkim, z czym normalnie jadamy makaron.
Przyrządzenie:
Dynię przekrawamy wzdłuż, przykrywamy folią i pieczemy w 200-220 stopniach, 1-1,5h.
Po upieczeniu widelcemu prowadząc go "wszerz" dynii, wydłubujemy sobie nitki "makaronu". Jemy od razu cieplutkie.
Hmmm... z racji tego "jemy od razu" nie posiadam swoim zdjęć gotowej dynii, dlatego będę posiłkować się zdjęciem ze strony vegepack.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz