Ae jak mówi stare przysłowie pszczół: "lepiej późno niż wcale" :-)
Ale od początku... Piękną złotą jesienią uderzyły mnie w lokalnym sklepie waezywnym karłowate, paskudne, złote jabłka. Z pogardą zapytalam co za psiary? Dowiedziałam się, że oczy robią mnie w konia a to nie jabłka a pigwowiec - nie mylić z pigwą.
A właśnie: czym się różni pigwa od pigwowca? Moje śledztwo przeprowadzone na ten temat wbogaciło mnie o informację, że pigwa rośnie na drzewie i owoc ma dość duży - wielkości dorodnego jabłka, pigwowiec zaś rośnie na krzaczku i jego owoce to mikro-jabłka wielkości sliwki. No i tyle.
Zalety pigwowca - niesamowite! Olbrzymia ilość witaminy C, dużo większa niż w popularnej cytrynie. Pigwowiec trochę zapomniany - powinien być nazywany europejską cytryną bo i w smaku - dość ją przypomina. A zatem - pigwowiec w słoiki i w zimie będzie hartował odporność i wzbogacał gorące herbaty wlewane w siebie po długich, mroźnych spacerach......
Składniki:
- 1 kg pigwowca
- 1 kg cukru
- 2-3 łyżki wody
1/ Pigowowca myjemy i kroimy w ósemki. Oczyszczamy z pestek, których jest chyba2 razy więcej niż dużym jabłku.
2/ Pokrojone owoce zasypujemy cukrem, wszystko mieszamy, odstawiamy na kilka godzin
3/ Podgrzewamy wszystko do rozpuszczenia cukru, zagotowujemy krótko i przekładamy do słoików.
4/ Pasteryzujemy około 15 minut.
Do kubka herbaty wrzucamy kilka kawałków pigwowca (ilość w zależności od wielkości kubka - za dużo sprawi, że herbata będzie wybitnie kwaśna) i cieszymy się cytrynowym smakiem ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz